Tindall: Druga połowa to był jeden krok za daleko

Jason, jak podsumujesz to popołudnie?
- Aston Villa zasłużyła na zwycięstwo. Z przebiegu 90 minut było widać, że są lepszą drużyną, ale nie brakowało wysiłku oraz zaangażowania ze strony naszych piłkarzy. Uważam, że być może trzy mecze w sześć dni dały o sobie znać, szczególnie w drugiej połowie i ostatnich 35 minutach.
Bardzo źle zaczęliście, ale zdołaliście wrócić do gry. W którym momencie drugiej połowy gra wymknęła wam się z rąk?
- Wiedzieliśmy, że rywale ruszą do przodu od początku, osiągają na Villa Park wyjątkowe wyniki i sprawiają przyjezdnym spore problemy. Straciliśmy gola, ale pokazaliśmy wielki charakter, żeby wrócić do gry. Drugą połową zaczęliśmy dobrze, ale z naszej perspektywy stracone gole były dość rozczarowujące. Przeanalizujemy to i poprawimy. Jednak nie możemy zapominać o wysiłku, jaki piłkarze włożyli w ten sezon, a szczególnie w ostatni tydzień. To był dla nas naprawdę trudny okres i szczególnie druga połowa to był jeden krok za daleko.
Mając to na uwadze, że wygraliście siedem ostatnich meczów i trudno było dokonać zmian, to czy była taka pokusa, żeby trochę odświeżyć wyjściową jedenastkę?
- Zawsze się temu przyglądasz i analizujesz, ale kiedy drużyna gra tak dobrze i indywidualne występy są tak dobre, to trudno dokonać zmian. Drużyna nabrała rozpędu i miała pewność siebie wchodząc w to spotkanie. Po pierwszej połowie remisowaliśmy, ale być może w drugiej połowie to był o jeden krok za daleko pod względem fizycznym dla chłopaków, żeby powalczyć o wynik. Przenalizujemy to. Zostało nam pięć finałów i nie mamy tak napiętego terminarza pod względem meczów w środku tygodnia, gramy co weekend, więc możemy odpocząć, odświeżyć się, wykonać dobrą pracę na treningach i upewnić się, że będziemy gotowi na Ipswich.
Minęło sporo czasu, odkąd zaznaliście goryczy porażki. Jakbyś chciał, żeby piłkarze teraz wykorzystali to uczucie?
- Oczywiście, jesteśmy zranieni i rozczarowani porażką, bo nigdy nie chcemy przegrywać. Jednak nie możemy zapominać, gdzie jesteśmy i nie możemy pozwolić, żeby ta frustracja nam ciążyła, przez co wpłynęłaby na nasz kolejny mecz. Oczywiście jesteśmy rozczarowani, ale tak jak mówiłem, mamy pięć finałów przed sobą, musimy się mentalnie odświeżyć, odpowiednio przygotować i przeciwko Ipswich dać dobry występ. Mieliśmy takie niepowodzenia w trakcie naszej pracy tutaj, przychodzi na myśl porażka z Brentford, a reakcja po tym meczu była znakomita i będziemy tego ponownie potrzebowali.
Wszystko wciąż jest w waszych rękach. Chodzi o to, co wy zrobicie w tych meczach.
- Oczywiście, że tak. To zawsze jest w naszych rękach. Wiedzieliśmy, że Villa Park to niesamowicie trudny teren, żeby uzyskać korzystny wynik. Ich wyniki tutaj to pokazują. Chcieliśmy tu przyjechać, zaatakować i wygrać, ale niestety nie byliśmy w stanie tego zrobić. Jednak mamy przed sobą pięć finałów, sprawy są w naszych rękach i musimy się upewnić, że odpoczniemy, wrócimy na boisko treningowe, ciężko popracujemy i zagramy wystarczająco dobrze, żeby pokonać Ipswich.
Po porażce podeszliście do kibiców, którzy tutaj przyjechali. Dlaczego to było ważne i jak bardzo będziecie ich potrzebowali w meczu z Ipswich?
- Oni są bardzo ważni dla piłkarzy oraz dla sukcesu, który odnieśliśmy. Chcemy iść do przodu, a kibice byli niesamowici odkąd tu pracujemy w klubie. Wspierają nas na każdym kroku. Wszyscy chcemy wygrywać każdy mecz, ale niestety niepowodzenia się zdarzają. Najważniejsze jest to, żebyśmy pozostali zjednoczeni jako drużyna, jako klub i jestem przekonany, że tak będzie, zawsze tak było. Będziemy wspierać piłkarzy w ostatnich pięciu meczach, tak jak wszyscy.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.