Lascelles wściekły na ekspertów
Obaj twierdzili wtedy, że Newcastle United już przed meczem pogodziło się z porażką i w ogóle nie próbowało walczyć z liderami Premier League.
- Byłem już naprawdę bliski wysłania tweeta, bo ich komentarze nie mają sensu - mówi Jamaal.
- Nasza taktyka była perfekcyjna. Graliśmy z drużyną, która dopiero co pokonała Tottenham 4:1. Więc gdy ktoś twierdzi, że to była rzeź i wstyd, to mnie to denerwuje.
- Już chciałem napisać o tym na Twitterze. Zapytałem kilka osób, co o tym sądzą, ale w końcu pomyślałem, że robiłbym sceny, zrobiło się nieciekawie i byłoby to złe.
- Szanuję ich obu, ale usłyszeć od ekspertów, że akceptujemy porażki, nie było właściwe. Myślałem, że jako byli piłkarze zrozumieją nasze podejście do tego meczu. Może po prostu chcieli mieć o czym mówić, ponieważ nie mieli nic do powiedzenia.
Mecze z Manchesterem City zawsze będą szczególnie dla Lascellesa, bo to właśnie przeciwko nim zagrał swój pierwszy mecz. Wtedy Sroki pod wodzą Steve’a McClarena przegrały 1:6.
- Steve wpuścił mnie na lewą obronę przeciwko City na wyjeździe - wspomina. - Nigdy wcześniej nie grałem na tej pozycji i musiałem kryć Jesusa Navasa. Dzięki za to, Steve…
- W tamtym sezonie piłkarze myślami byli zupełnie gdzie indziej. Tak, wtedy był rozłam. Było źle. Steve to oczywiście szanowany menedżer, ale nie można wiele zrobić, kiedy masz 20 zawodników, którzy odmawiają zrobienia pewnych rzeczy i niczego nie traktują poważnie.
- Tak było, ale gdy przyszedł Rafa, to się zmieniło. Miał taki szacunek, że żaden z piłkarze nawet nie zamierzał mu się sprzeciwiać. Ja też bym im nie pozwolił na to. Teraz jest zupełnie inaczej. Bez podziałów. Wszyscy razem. Ani przez chwilę nie pomyślałem, że teraz możemy spaść.
Piłkarze w szatni Newcastle trzymają się razem, a Lascelles jest przekonany, że tylko taką postawą Sroki mogą nadrobić swoje braki w umiejętnościach w porównaniu do najlepszych.
- Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Im wyżej, tym więcej rozbuchanego ego i szatnia nie jest tak zgrana. Taka jest moja opinia. Im niżej w lidze, może dlatego że jest więcej angielskich piłkarzy, tym ekipa jest bardziej zgrana - twierdzi kapitan Srok.
- Nie mówię o Newcastle. Trzymamy się razem i upewniamy się, że tak będzie. Kiedy spojrzy się na kluby jak Manchester City, nie sądzę, żeby oni byli dobrymi kolegami poza boiskiem.
- Myślę, że przychodzą na trening i później znikają. To są światowej klasy piłkarze, a że my tacy nie jesteśmy, to musimy się upewnić, że wszystko robimy tak, jak należy, pracujemy jeszcze ciężej, całą drużyną chodzimy jeść i trzymamy się razem.
- Mówi się, że w futbolu nie ma przyjaciół. Nie wierzę w to. Mam tutaj dobrych przyjaciół. Oczywiście jednych lubisz bardziej, drugich mniej. Takie jest życie i tacy są ludzie.
- Kiedy trenujesz czy wchodzisz na boisko, to przyjaźnie czy brak sympatii do kogoś nie ma znaczenia. Wszystkich traktuję tak samo i tego samego oczekuję.
W tym sezonie Lascelles zaliczył jedną poważną sprzeczkę z Mohamedem Diame, ale gdyby jeszcze raz doszło do takiej sytuacji, to prawdopodobnie zachowałby się tak samo.
O tej sytuacji powiedział: - To moja zadanie, żeby mówić. Gdybym tego nie robił, to bym nie był kapitanem. Jeśli nie pracował tak ciężko, jak reszta, to spodziewałbym się, że ktoś na mnie nakrzyczy. Dlatego nie przejmuje się tym, jeśli kogoś zmartwię.
- Po wszystkim podajecie sobie ręce, a to co wydarzyło się na treningu, zostaje na treningu. Obaj jesteśmy mężczyznami. Jeśli coś musi być powiedziane, to nie ugryzę się w język tylko dlatego, że kogoś to może zasmucić.
- Nie chcę się buć z kolegami z drużyny, ale zrobię to, co najlepsze dla drużyny. Chce wygrywać. Tak naprawdę mamy tu świetną grupę chłopców. Dają z siebie wszystko.
Komentarze | 1
Mr.Black napisał:13.01.18, 01:08Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.