Krul: Remis jak zwycięstwo
Zapytany o to, czy Newcastle zdobyło dzisiaj punkt czy straciło dwa, odpowiada: - Proste pytanie. Jestem z nas dumny, z całej drużyny. Myślę, że dla nas jest to jak zwycięstwo.
- Wiem, że trudno to przyjąć, gdy tracisz gola po rykoszecie w ostatnich minutach, szczególnie patrząc na to, jak ciężko pracowaliśmy, ale duch zespołu to najważniejsze, co wyciągamy z tego mecz.
- Oczywiście jesteśmy rozczarowani, bo gdy prowadzisz 1:0 i przez godzinę grasz w dziesiątkę, to trudno to zaakceptować.
- Jednak na koniec dnia, gdy emocje już opadły, spostrzegamy to jako dobry wynik, tym bardziej, że chłopcy znów dali z siebie wszystko dla drużyny. Myślę, że duch to jest coś, co nam pomogło w zeszłym sezonie i dzisiaj widziałem, że to wróciło.
Krul przyznaje, że bardzo chciał wrócić po kontuzji na mecz z Sunderlandem. - Oczywiście, desperacko chciałem wrócić. Miałem nadzieję, że zagram z Manchesterem United dwa tygodnie temu, ale to było za wcześnie, więc następnym celem był Sunderland i nie miałem zamiaru opuszczać tego spotkania.
- Szczerze mówiąc, nawet grając w dziesiątkę, to oni oczywiście dobrze dośrodkowywali z rzutów wolnych i rożnych, ale nie czułem żadnego zagrożenia z ich strony i jestem naprawdę zadowolony z chłopaków, którzy grali przede mną.
Newcastle objęło prowadzenie w meczu już w 3 minucie po bramce Yohana Cabaye’a. - Świetnie było uciszyć publikę, to był wspaniały początek. Powiedzieliśmy sobie, że musimy zaczynać lepiej, niż w ostatnich tygodniach i to właśnie zrobiliśmy - przyznał Holender.
O samobójczej bramce Demby Ba powiedział: - Po główce Johna O’Shea piłka przeszła by obok, ale odbiła się od Demby i poszła w drugą stronę, więc nie można na to zareagować.
- Pierwszy strzał przeszedłby obok i wszystko byłoby dobrze, ale takie rzeczy się zdarzają.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.