Benitez kontra Allardyce
Obie drużyny spotkają się w niedzielę i już sam fakt, że Sroki i Czarne Koty walczą o utrzymanie może sprawić, że na boisku będzie gorąco, ale menedżerowie mogą jeszcze podwyższyć temperaturę.
Dziennikarze z północnego-wschodu już nie mogą się doczekać jutrzejszych konferencji i będą wyczekiwać prowokacji ze strony obu menedżerów. Pierwszy z mediami spotka się Sam Allardyce, później szansę na odpowiedzieć będzie miał Rafa Benitez.
Obaj panowie nie przepadają za sobą, delikatnie mówiąc, a wszystko zaczęło się już przy ich pierwszym spotkaniu w sierpniu 2004 roku. Bolton Allardyce’a wygrał 1:0 u siebie z Liverpoolem, dla którego była to pierwsza porażka pod wodzą Beniteza.
Po tym spotkaniu, w którym sędzia nie uznał gola The Reds, Benitez i Allardyce dość niechętnie podali sobie ręce, nie spoglądając nawet na siebie, a hiszpański szkoleniowiec oskarżył Bolton o ostrą grę, której efektem był złamany nos Samiego Hyypii.
Po kilku spokojnych latach, w 2007 roku Allardyce, już jako menedżer Newcastle United, znów dolał oliwy do ognia, gdy stwierdził, iż Benitez może mówić o sporym szczęściu będąc wciąż menedżerem Liverpoolu, który zawodził w lidze, za to świetnie spisywał się w Lidze Mistrzów.
Big Sam mógł później żałować tych słów, gdyż Sroki przegrały u siebie z Liverpoolem 0:3, a on sam po dwóch kolejnych miesiącach został zwolniony z St. James’ Park.
Półtora roku później Allardyce pracował już w Blackburn, gdy doszło do kolejnego spotkania na Anfield. Tym razem, gdy Liverpool wyszedł na prowadzenie 2:0 (skończyło się 4:0), Benitez miał się odwrócić w stronę ławki gości i pokazać gestem rąk, że jest już po meczu.
Tak przynajmniej zinterpretował to Allardyce, w czym poparł go Sir Alex Ferguson, a Benitez zażartował, że był to sygnał do Xabiego Alonso, który zignorował jego instrukcje.
W kolejnych latach częściej obrażali się nawzajem na konferencjach. Benitez zażartował, że Barcelona próbuje skopiować styl Allardyce’a, z kolei ówczesny menedżer Blackburn stwierdził, że takiego modnego menedżera jak Benitez bolą porażki z obskurnym gościem z Midlandów.
W 2012 roku Benitez po ponad dwóch latach przerwy wrócił do Anglii, gdzie objął Chelsea i wydawało się, że topór wojenny został zakopany. Allardyce (wtedy menedżer West Hamu) ujawnił, że Benitez po ich meczu zaprosił go na piwo, a cały konflikt to zapomniana sprawa.
Na jesień zeszłego roku Allardyce wydał jednak autobiografię, w której stwierdził, że Benitez co prawda może pochwalić się zwycięstwem w Lidze Mistrzów, ale nie jest to w ogóle jego zasługa, tylko Stevena Gerrarda.
Zapytany o to Benitez, który prowadził Real Madryt, odpowiedział: - Wiecie kim jest Sam Allardyce? Wiecie ile trofeów zdobył? Cóż, to jest moja odpowiedź. Tak się dzieje, gdy ktoś musi sprzedać książkę. Jego opinia nie ma dla mnie wielkiej wartości.
Czy w najbliższych dniach będziemy obserwować kolejny rozdział tego konfliktu? Wkrótce się o tym przekonamy, ale najważniejsze odbędzie się jak zwykle na boisku.
Spotkania Beniteza i Allardyce’a: (kluby Beniteza podkreślone)
29.08.2004, Bolton - Liverpool 1:0
02.04.2005, Liverpool - Bolton 1:0
02.01.2006, Bolton - Liverpool 2:2
09.04.2006, Liverpool - Bolton 1:0
30.09.2006, Bolton - Liverpool 2:0
01.01.2007, Liverpool - Bolton 3:0
24.11.2007, Newcastle - Liverpool 0:3
11.04.2009, Liverpool - Blackburn 4:0
05.12.2009, Blackburn - Liverpool 0:0
28.02.2010, Liverpool - Blackburn 2:1
01.12.2012, West Ham - Chelsea 3:1
17.05.2013, Chelsea - West Ham 2:0
7 zwycięstw Beniteza, 3 zwycięstwa Allardyce’a, 2 remisy. Bramki 19:9 dla Beniteza. Co ciekawe, Benitez wygrał wszystkie mecze, gdy jego drużyna podejmował zespół Allardyce’a.
Komentarze | 2
Sala91 napisał:17.03.16, 21:22Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.