Twoje konto

Nie masz konta? Zarejestruj się!

Dodane:  3 października 2018, 23:33 | Marek

Książka Keegana - 2. fragment

W drugim fragmencie z nowej książki Kevina Keegana, były menedżer Srok opowiedział o swoich ostatnich dniach w Newcastle United i tym, co zmusiło go do rezygnacji.

Tutaj możesz przeczytać pierwszy fragment

Drugi fragment:
Moja ostatnia praca zakończyła się żalem i wzajemnymi oskarżeniami, a mój ostatni mecz w roli menedżera to porażka 0:3 z Arsenalem w sierpniu 2008 roku, która prawdopodobnie zostanie na zawsze zapamiętana przez to, że telewizyjne kamery uchwyciły Mike’a Ashleya w sektorze gości, który wypił piwo w takim samym czasie, w jakim przeczytacie to zdanie.

Jednak to nie wyżłopanie piwa przez Mike’a mnie wtedy zasmuciło. Zasmucił mnie fakt, że Tony Jimenez, dyrektor, który odpowiadał za sprawy transferowe Newcastle, poinformował mnie o wydaniu 5,7 miliona funtów na hiszpańskiego piłkarza nazywanego Xisco, którego nikt z klubu nigdy nie widział w grze. Tego samego dnia, w którym spadła bomba z Xisco, dowiedziałem się, że Urugwajczyk o nazwisku Ignacio Gonzalez dołączy do nas, jako „przysługa” dla dwóch agentów piłkarskich z Ameryki Południowej.

Wszystko ogarnąłem, próbując przygotować się do jednego z najtrudniejszych meczów sezonu, gdy musiałem poradzić sobie z coraz większym przekonaniem, że ludzie, którzy powinni być moimi kolegami, mnie oszukują.

To był poranek przed meczem, gdy zadzwonił do mnie Dennis Wise i poprosił, żebym włączył Internet i sprawdził Gonzaleza. Dennis powiedział, że słyszał o nim wiele dobrego, ale przyznał, że nigdy nie widział, jak gra. Dalsze śledztwo wykazało, że w rzeczywistości nikt z Newcastle nigdy nie widział jak ten gość kopie piłkę.

Nie świadczy o piłkarzu dobrze, że Dennis podesłał mi złe nazwisko i moje pierwsze poszukiwania w Internecie zakończyły się fiaskiem. Musiałem skontaktować się z Dennisem, żeby dowiedzieć się, jak piszę się to nazwisko. Jednak zrobiłem tak, jak poprosił.

Znów się zalogowałem, wpisałem nazwisko Gonzaleza i w końcu go znalazłem. Przyjrzałem się jego historii, sprawdziłem wiek i co osiągnął w swojej karierze. Nie trzeba robić większego dochodzenia, żeby zdać sobie sprawę, że dla takiego piłkarza gra na wyższym poziomie Premier League, to będą za wysokie progi.

W tamtym roku Gonzalez był wypożyczony do Monaco, wtedy drużyny z środka tabeli we Francji, i się nie sprawdził. Wystąpił pięć razy w pół roku i ani razu nie zagrał przez 90 minut. Był koniec sierpnia, a od Bożego Narodzenia on nie zagrał więcej niż 200 minut. W ogóle nie mówił po angielsku i za żadne skarby nie widziałem powodu, dla którego Newcastle miałoby być nim zainteresowane.

Kiedy zadzwoniłem do Dennisa, żeby wyjaśnić, że nie ma mowy o transferze, wydawał się zdeterminowany, żeby zmienić moje zdanie. Powiedział, że Gonzalez to „świetny piłkarz” i nasze kontakty w Ameryce Południowej oznaczały, że może do nas dołączyć na wypożyczenie na cały sezon. Uparcie twierdził, że powinniśmy mu dać szansę i zasugerował, że jeśli kliknę na YouTube, to mogę znaleźć nagrania, które zmienią moją opinię.

YouTube? Wywodzę się z ery, gdy menedżerowi wybierali piłkarzy na podstawie czegoś lepszego, niż starannie wyedytowane klipy na YouTubie. Chciałem poznać charakter piłkarza. Chciałem zobaczyć, jak ciężko pracował, czy potrafi ustawiać się na pozycji, jak się koncentruje. To nie są rzeczy, które można zobaczyć przez 60 sekund w Internecie.

Nie potrafiłem uwierzyć w to, co usłyszałem od Dennisa, doświadczonego piłkarza, ale wszedłem na YouTube i ostatecznie znalazłem krótkie wideo, pokazujące najlepsze momenty w karierze Gonzaleza. Wyglądało to tak, jakby niektóre mecze rozgrywał w lokalnym parku.

Nie trwało to długo, aż moje najgorsze domysły się potwierdziły i dostałem cynk, że Gonzalez i Xisco już przylecieli do Anglii. Powiedziano mi, że jeden jest w Londynie, a drugi był już w North East. Oba transfery dostały zielone światło i nie czułem się dobrze, gdy dowiedziałem się o kwotach, jakie klub wyrzucił w tym procesie.

Sam Xisco kosztował 5,7 miliona funtów i zarabiał 60 tysięcy funtów tygodniowo. Miał 22 lata, co było lepszym wiekiem, niż Gonzalez, ale kiedy sprawdziłem jego historię, to również była niesamowita sprawa. Był w Deportivo La Coruna „B”, rezerwach klubu, a później przeniósł się do seniorów, gdzie zagrał 44 razy przez trzy lata. To dało mu powołanie do reprezentacji Hiszpanii do lat 21, ale to wciąż było absurdalne, żeby oczekiwać od niego gry przy ponad 50-tysięcznej widowni na St. James’ Park.

Gonzalezowi zaoferowano niższe zarobki, 26 tysięcy funtów tygodniowo, co i tak dawało około miliona funtów na sezon, a przygotowano bardzo dziwną umowę, bo tak naprawdę przechodził do Valencii, wielkiego klubu ze swoją siecią agentów, a po 24 godzinach dostaliśmy go na wypożyczenie. O co tu chodziło? To była nietypowa umowa, delikatnie mówiąc, i w ogóle mi się to nie podobało.

Nie wiem, co sądził o tym Mike Ashley. Czy wiedział, że te umowy zostały zawarte za moimi plecami? Czy go to obchodziło? W głowie mi się kręciło i zrobiłem coś, o czym mówiono mi, żebym nigdy nie robił. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do właściciela.

Od razu odebrał i wydawał się zadowolony, że mnie słyszy. „Cześć, King Kev”. Mike zawsze nazywał mnie King Kev, a czasami nazywał mnie „Najszczerszym człowiekiem w futbolu”. Myślę, że w głębi duszy cenił moją uczciwość.

Wydawało się, że nic nie wie o Gonzalezie, ale powiedział, że jeśli mnie to uszczęśliwi, to zapłaci za to z własnej kieszeni, a nie z budżetu transferowego klubu. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, dlaczego jestem taki wściekły i na pewno nie był zbyt przejęty w trakcie meczu z Arsenalem, gdy kamery wyłapały go w sektorze gości z piwem w ręku. Potrzebował dwanaście sekund, żeby wlać to piwo w gardło. „Czy mu się śpieszy?”, zapytał komentator.

Przegraliśmy 0:3 i kiedy wróciłem do domu, zupełnie zgorszony, to już zacząłem myśleć, że to dla mnie koniec. Miałem ich dość i ich traktowania mnie jak śmiecia. Miałem dość ich postawy, bo najwyraźniej myśleli sobie: „Och, nie martw się o menedżera, na koniec i tak zostanie”. Miałem dość. Następnego dnia znów zadzwoniłem do Mike’a. „Jestem teraz z kimś”, powiedział, „ale oddzwonię”. Telefon milczał i nigdy do mnie nie oddzwonił. W Newcastle zrobił mi to kilka razy. Czekałem cały dzień i później napisałem do niego wiadomość. „Najszczerszy człowiek w futbolu jest traktowany jak śmieć”.

Kiedy tego dnia rozmawiałem z Wise’em, to po raz pierwszy wyjaśnił mi prawdziwy powód, dlaczego wypożyczyliśmy Gonzaleza. Dennis tłumaczył, że była to przysługa dla dwóch agentów: Urugwajczyka Paco Casala i Argentyńczyka Marcelo Lombilli, którzy pomogli nam pozyskać Fabricio Colocciniego i Jonasa Gutierreza. Jeśli w tym przypadku przyjmiemy cios i zgodzimy się „zaparkować” Gonzaleza, to w przyszłości będziemy mieli przewagę.

„Nawet nie musisz go wystawiać”, powiedział Dennis. „Chcemy, żeby agent był zadowolony. Jeśli nie chcesz, żeby z wami trenował, to odeślij go do akademii. Jeśli ci się nie spodoba, to w styczniu możemy go odesłać”. Mike został o tym poinformowany i właściciel twierdził, że Gonzalez nawet nie musi „postawić stopy na St. James’ Park”.

Na początku myślałem, że Dennis żartuje. Lubił się pośmiać i ogólnie myślałem, że żartuje. Kiedy zdałem sobie sprawę, że on mówi na poważnie, od razu wiedziałem, że nie mogę mieć nic wspólnego z taką umową. Chciałem uchronić klub przed dochodzeniem. Chciałem chronić ludzi wokół mnie i chciałem ratować swoją reputację. Nie podobało mi się słowo „zaparkować” i bałem się konsekwencji, jeśli działania klubu trafią do gazet. To byłby skandal i jeśli o mnie chodzi, to nie mógłbym tego bronić.

Dennis nazwał to przysługą. Przysługa? Jak na przysługę, to Newcastle kosztowało to fortunę. Obaj piłkarze zarobili siedmiocyfrowe kwoty, a w przypadku Xisco było to ponad trzy miliony funtów rocznie. Casal dostał 250 tysięcy euro od Valencii jako rozliczenia za transfer Gonzaleza. To musiały być najłatwiejsze pieniądze, jakie kiedykolwiek zarobił, a co śmieszne, umowa wypożyczenia Gonzaleza miała opcję wykupienia go po sezonie za 8 milionów funtów.

Newcastle nie łamało żadnych zasad, ale wyglądało to okropnie i postawiło nas przed różnymi pytaniami. Klub nie pozyskiwał ich z tradycyjnych powodów. To była przysługa dla dwóch agentów, z których jeden dostał 6-cyfrową kwotę za ustawienie tego. Czułem, że pod każdym względem to jest zupełnie złe i wielu ludzi się na tym wzbogaciło. Zmroziło mi to krew w żyłach.

Nigdy w życiu nikt nie prosił mnie o zaparkowanie piłkarza i nie był to 15 czy 16-letni piłkarz. To był 26-letni facet. Może Dennis, gdyby był menedżerem, zrobiłby coś takiego. Ja tego nie zrobiłem. „Mam swoją dumę i godność”, powiedziałem mu. „Nie chcę być kojarzony z tą umową. To śmierdzi”.

Wiedziałem, że to koniec, ale chciałem wyjaśnień i zapytałem Dennisa, czy zgodziłby się na taką „przysługę”, gdy był menedżerem Leeds. Powiedziałem, że mógłbym o to zapytać stu menedżerów i żaden by się na to nie zgodził. Zapytałem, czy może sobie wyobrazić reakcję Alexa Fergusona, gdyby Manchester United pozyskał dwóch piłkarzy za jego plecami? Albo Rafa Benitez w Liverpoolu? Lub jakikolwiek menedżer znający się na swoim fachu?

„Juande Ramos w Tottenhamie zrobiłby to w taki sposób”, powiedział. „No cóż, to musisz sobie znaleźć innego Juande Ramosa”, odpowiedziałem.

Wiedziałem, że nie ma dla mnie powrotu w Newcastle. Może myśleli, że nie odważę się zrezygnować z kontraktu na 3 miliony funtów rocznie, ale najwyraźniej nie znali mnie dobrze. Sprawili, że moja praca była nie do wytrzymania i kiedy oficjalnie ogłosiłem moją rezygnację przez Związek Ligowych Menedżerów, to chciałem zapewnić kibiców, że zajmowałem to stanowisko, ale nie miałem władzy. Później rozpocząłem długi i trudny proces składając pozew o konstruktywne zwolnienie i przygotowywałem się do zmierzenia się z Newcastle przed niezależnym organem arbitrażowym. Newcastle wystąpiło z roszczeniem wzajemnym na kwotę 2 milionów funtów, wskazując na naruszenie umowy.

Codziennie przez dwa tygodnie chodziłem z mojego hotelu w Londynie na 70 Fleet Street, do biur Międzynarodowego Centrum Rozstrzygania Sporów, gdzie odbywały się przesłuchania. W trakcie tego spaceru oczyszczałem umysł. To było trudne, wyczerpujące doświadczenie i nie wiem, dlaczego Dennis Wise, zupełnie pozbawiony wstydu, myślał, że w dniu, gdy składał zeznania, będę chciał mu uścisnąć dłoń.

Ostatecznie, trzyosobowa komisja - Philip Havers, Lord Pannick i Ken Merrett, asystent sekretarza Manchesteru United - nie potrzebowała dużo czasu, żeby zrozumieć, jak koślawe były te dowody. Ich werdykt był miażdżący dla Newcastle, ponieważ w skrócie, trybunał zaakceptował moją interpretację wydarzeń, a nie argumenty klubu. Czułem się usprawiedliwiony. Poczułem sporą ulgę, w końcu mogłem zająć się swoim życiem i zostawić to za sobą. Jednak byłem też smutny, że to zaszło tak daleko i byłem przerażony rzeczami, które wtedy wyszły.

Na pewno ciekawe było zauważenie ich mowy ciała, kiedy zeznawali pod przysięgą i starali się wytłumaczyć wypożyczenie Gonzaleza w okresie, gdy Newcastle miało zmienić kulturę, w której agenci mieli zbyt duży wpływ na St. James’ Park i zarabiali ogromne kwoty w klubie.

Wise argumentował, że takie umowy nie są nietypowe w futbolu, określał je jako „komercyjne” i opowiadał historię swojego pobytu w Leeds, żeby zilustrować swój punkt. Według Dennisa, prezes Leeds Ken Bates zasugerował my, żeby zaproponować 17-letniemu chłopakowi profesjonalny kontrakt. Chłopak nie był wystarczająco dobry na piłkarza, ale to oczywiście nie był najważniejszy szczegół dla Leeds. Ojciec chłopca prowadził udany biznes i Leeds miało podpisać lukratywną umowę sponsorską z tą firmą pod warunkiem, że dadzą kontrakt synowi prezesa firmy.

Nazwisko chłopca nie padło ani razu. Mimo to Wise zapewnił, że z przyjemnością zgodził się na taki układ. „Powiedziałem Kenowi: ‘Chłopak nie zagra w pierwszej drużynie, ani w rezerwach, czy to w porządku?’, a on odpowiedział: ‘W porządku’. Chłopcu nikt tego nie wytłumaczył. Jego ojciec też mu nie powiedział. Nie uważałem, że to leży w moim zakresie obowiązków”.

Czy możecie w to uwierzyć? Wszyscy czasami robi przysługę swoim przyjaciołom, a nawet przyjaciołom przyjaciół, ale to jest wielka różnica pomiędzy załatwienie posady komuś z doświadczeniem a oferowaniem profesjonalnego kontraktu, kiedy wiesz, że to wszystko jest udawane. To było zupełnie złe. Być może Leeds wtedy tak działało. Nie chciałem, żeby tak samo było w Newcastle.

Newcastle musiało zapłacić mi 2 miliony funtów plus odsetki oraz koszty procesu, a panel potępił klub za „ciągłe i zamierzone okłamywanie prasy, społeczeństwa oraz kibiców Newcastle United”, zauważając, że wypożyczenie Gonzaleza „kosztuje prawie 1 milion funtów w płacach dla piłkarza, który nie ma grać w pierwszej drużynie”.

Przeciągnęli reputację klubu przez rynsztok i jeśli chodzi o Gonzaleza, to wciąż trudno mi zrozumieć, jak udało się uniknąć dochodzenia przez władze piłkarskie. Chciałem podkreślić, że żadne zasady nie zostały złamane, co zostało podkreślone na rozprawie, ale czy możecie sobie przypomnieć umowę, która wyglądała gorzej? Mówimy o ogromnej kwocie, która zmieniła właściciela jako tzw. przysługa. Że też nikt z Football Association nie pomyślał: „Poczekajcie, ale o co tu do cholery chodzi?”.

Przez 4 i pół roku Xisco zagrał w dziewięciu ligowych meczach dla Newcastle i zdobył jednego gola. Był wypożyczony do Racingu Santander i Deportivo La Coruna, gdy w Newcastle domyślili się, że on nie jest wystarczająco dobry. Jego kontrakt został rozwiązany w styczniu 2013 roku, a Newcastle Evening Chronicle wybrało go jednym z najgorszych napastników w historii klubu.

Ignacio Gonzalez? Dwa razy wszedł z ławki w barwach Newcastle, zaliczając w sumie 38 minut, zanim doznał kontuzji i już więcej nie zagrał. Newcastle postanowiło nie korzystać z opcji kupna za 8 milionów funtów i wrócił do Valencii, która również go nie chciała. Następnym etapem jego kariery było wypożyczenie do Levadiakosu w Grecji, gdzie zagrał 14 razy i ostatecznie dołączył do Standardu Liege na zasadzie wolnego transferu.

Valencia ani razu z niego nie skorzystała, chyba że coś pominąłem, a jak dokładnie Newcastle skorzystało na tej „przysłudze” dla dwóch agentów z Ameryki Południowej? Joe Kinnear zastąpił mnie w roli menedżera. Na koniec sezonu Newcastle spadło, a ponad sto dobrych, ciężko pracujących ludzi straciło pracę. Wszystkie te życia zmieniły się nieodwracalnie, tylko dlatego, żeby podrapać po plecach jakiś agentów z Ameryki Południowej.

Komentarze | 4

dublion napisał:04.10.18, 20:33
Czytając to to normalnie szczęka opada.
Sala91 napisał:04.10.18, 22:36
ale gnój...
jestem skłonny mu uwierzyć. Kev chyba ma kaśe gdzieś, to Geordie..

Dlaczego miałby kłamać...


Gdzie można dostać książkę? ktoś się orientował?
Marek napisał:05.10.18, 00:00
W Polsce chyba nigdzie.
Sala91 napisał:05.10.18, 08:11
To już zauważyłem.. a jest ktoś z UK, kto mógłby ją kupić i wysłać do PL?

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.

Poprzedni mecz: Man City - Newcastle

FA Cup

16.03.2024, 18:30

Etihad Stadium

Następny mecz: Newcastle - West Ham VS

Premier League

30.03.2024, 13:30

St. James’ Park

Terminarz 30.03 West Ham (d)02.04 Everton (d)06.04 Fulham (w)13.04 Tottenham (d)24.04 C Palace (w)27.04 Sheff Utd (d)
Tabela 1. Arsenal 28 642. Liverpool 28 643. Man City 28 634. Aston Villa 29 565. Tottenham 28 536. Man Utd 28 47

Z obozu rywala

Liverpool zatrudnił Michaela Edwardsa w roli dyrektora generalnego ds. piłkarskich.

Bramkarz Manchesteru City Ederson będzie pauzował do czterech tygodni z powodu kontuzji nogi, jakiej doznał w meczu z Liverpoolem.

Kara Evertonu za złamanie zasad finansowych została zmniejszona z 10 do 6 punktów ujemnych w tabeli po tym, jak klub odwołał się od kary.

Liverpool zdobył Puchar Ligi pokonując w finale po dogrywce Chelsea 1:0. To 10 triumf The Reds w tych rozgrywkach.

Oliver Glasner został nowym menedżerem Crystal Palace. Austriak wcześniej pracował w Eintrachcie Franfurt, z którym wygrał Ligę Europy.

Wideo

Zapis pierwszej konferencji prasowej z udziałem Eddiego Howe'a. 8 listopada 43-latek objął funkcję głównego trenera Srok.

 

© NUFC.com.pl