Llambias o sprawach klubu
O sprzedawaniu zawodników:
- Nie twierdzimy, że nie jesteśmy klubem sprzedającym. Prawda jest taka, że jeśli dostajemy odpowiednią kwotę, to musimy sprzedać najlepszych zawodników. To tak, jak być kolekcjonerem, a twoja kolekcja staje się coraz większa, tak samo płace się zwiększają. Trzeba to przefiltrować, by uzyskać lepszą jakość. Nie można wszystkiego trzymać. Jesteśmy trudnymi sprzedawcami i dostajemy najlepszą cenę, co już udowodniliśmy.
O kupowaniu zawodników:
- Musimy zatrudniać tych, na których nas stać i pod tym względem menedżer oraz szef łowców talentów wykonują świetną pracę. Oby jak najdłużej. Takie sprawy zabierają sporo czasu, nad Papissem pracowaliśmy rok, nie robimy tego odruchowo. Jeśli w styczniunie uda na się pozyskać zawodnika, którego chcieliśmy, wtedy próbujemy pozyskać zawodnika nr 2 na liście.
O Lidze Mistrzów:
- Bylibyśmy bardzo szczęśliwi grając w Lidze Mistrzów, dodatkowe 30 milionów bardzo by nam pomogło dostać się tam, gdzie chcemy być. Lubimy patrzeć, jak rzeczy rosną.
O letnich przygotowaniach:
- W lecie znów wyjedziemy. Nie wiemy jeszcze gdzie. Tym razem będzie to inne doświadczenie. Chcemy pokazać naszą markę i chcemy rozwinąć naszą międzynarodową markę przez następne cztery czy pięć lat. To trudne, ale dobra pozycja w lidze pomaga. Jeśli to utrzymamy, to praca wszystkich będzie łatwiejsza.
O zwolnieniu Chrisa Hughtona:
- Chris to naprawdę dobry facet, spójrzcie, co robi w Birmingham. Wykonał świetną robotę z klubem w czasie kryzysu i to mu wyszło. Ma sporo umiejętności, życzę mu szczęścia. Mieliśmy inną wizję tego, dokąd chcemy zmierzać i jakiego charakteru potrzebujemy, by zespół szedł do przodu. Taka była decyzja. Nie chodziło o czyjeś umiejętności czy słabą pracę.
O zatrudnieniu Alana Pardew:
- Musieliśmy ruszyć naprzód i tak się stało. Czuliśmy, że Alan ma wszystkie cechy, jakich osobiście potrzebowaliśmy. Chciałem kogoś, kto ze mną usiądzie i będzie dyskutował, kto nie będzie się bał. Kłócimy się, o to się nie martwcie! Ale potem się pogodzimy i wszystko jest dobrze. Jeśli cały czas będziesz miły, to nic z tego nie będzie. Czegoś brakuje, ale miło się wtedy pracuje. Mogę być humorzasty, jak mało kto, ale to nie znaczy, że nie doceniam pracy ludzi. Czasami jestem w takim stanie, ale na następny dzień mi przechodzi. Alan też taki jest, to bardzo emocjonalna gra. Alanowi zależy i to bardzo.
- Alan zostanie tu jeszcze kilka lat. Czuje się tu komfortowo i bardzo mu się tu podoba. To wspaniałe miasto z niesamowitą bazą kibiców i on to docenia. Alan chce wygrać puchar i jeśli to się nie uda przez najbliższe pięć lat, to będzie bardzo rozczarowany.
O biletach i kibicach:
- Widziałem, jak na mecz West Hamu szedł ojciec z synem. Za same bilety zapłacili 67 funtów, nie wliczając hamburgera i napoju. Mówimy to o kwocie powyżej stu funtów. To niesamowite. Ojciec i syn w Newcastle zapłacą 400 funtów za cały sezon. To jest opłacalne. W takim wyjściu chodzi o rodzinę. Jesteśmy kibicami i też zaczynaliśmy, jako dzieci. Nie chcemy dźwigać cen.
O sponsorach:
- Spójrzcie na Liverpool, Standard Charter daje im 17 milionów, a Warrior 25, co daje razem 42 miliony. U nas jest to 5 milionów od obu sponsorów i musimy rywalizować z Liverpoolem. Żyjemy w innej lidze. OK, oni są marką międzynarodową, my jesteśmy marką krajową. Manchester United ma 360 milionów kibiców, my 3,5 miliona. Nasz obrót z handlu wynosi 5 milionów i zarabiamy z tego 100-200 tysięcy. To nie jest tak, jak myślisz, że będzie. Sięgamy wyżej, niż jesteśmy w stanie.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.